piątek, 19 października 2012

Okiełznać demony

Disney - Haunted Mansion Demon

Od dawna obserwuję rozwój polskiej blogosfery i dochodzę do zaskakujących wniosków. Blogi zmieniają się na lepsze, zaczynają pobudzać do myślenia, stawiają pytania, na które zaczynamy szukać odpowiedzi nie tylko w sobie samych, ale również na innych blogach czy jak za dawnych dobrych czasów – w encyklopediach. Okazuje się, że krótka wymiana myśli z innym blogerem może mobilizować do działania, którego pewnie nigdy byśmy nie podjęli, bo lenistwo, fizyczne i umysłowe, jest stanem naturalnym człowieka.

photo credit: Express Monorail via photopin cc

Ostatnio wymieniłam kilka uwag z pewną miłą dziewczyną, która nigdy o swych problemach zdrowotnych nie pisała na blogu, aż coś w niej pękło i odważyła się napisać, a ja pomyślałam: O, kolejna, która podjęła walkę z demonem skrywanym dotąd wstydliwie, z obawy o to, co powiedzą ludzie.

I zaraz potem pomyślałam, że przecież wszyscy mamy swoje demony, więcej lub mniej oswojone, okiełznane, zaprzężone do pracy lub zaprzęgające nas do działań nie wychodzących nam na dobre. Mogą to być papierosy, może być alkohol, może depresja, może otyłość, może… – sami sobie dopowiedzcie, co jeszcze.

Skoro tak już jest, że większości z nich nie da się pokonać całkowicie, to należałoby je jakoś okiełznać, a jedynym sposobem na okiełznanie czegokolwiek jest dogłębne rozpoznanie problemu. Trzeba tego naszego demona rozłożyć na części i przeanalizować, potem byle jak poskładać do kupy i postawić gdzieś na widoku, aby o nim nie zapominać. Bo wierzcie mi, demony naszych słabości mają to do siebie, że w ciemnościach szaf i pod dywanem odżywają i nabierają siły, a w świetle dnia i na widoku więdną i usychają.

Mam i ja swoje demony, jak przystało na człowieka z krwi i kości. Od lat staram się trzymać je w szachu. Jedne są łatwiejsze do okiełznania, inne trudniejsze. Jedne są jak Zgredek i wystarczy na nie krzyknąć “a kysz”, inne są jak Lord Voldermort i aby z nimi nie przegrać, trzeba wielkiej przemyślności.

Bo powiedzmy sobie szczerze: w naszym świecie Mugoli energiczne machanie czarodziejską pałeczką może najwyżej doprowadzić do zespołu cieśni nadgarstka. Jedyne co nam pozostaje, to do walki z demonami użyć rozumu. Może się okazać, że jest lepszy od czarów i nieustannego zaklinania rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz