niedziela, 17 marca 2013

FK Transformacja - wpis nr7

photo credit: fimedica.pl
 Anterior cruciate ligament - więzadło krzyżowe przednie, to ta część skomplikowanego mechanizmu kolana, która odpowiada za stabilizację, siłę napięcia mięśni czworogłowych uda, czucie głębokie, ochronę łąkotek i chrząstki i w ogóle bez tego elementu ciężko jest (a nawet jest niemożliwe) uprawianie takich dyscyplin sportowych jak siatkówka, koszykówka, tenis ziemny. Z bieganiem też nie za bardzo.
O jeździe na rolkach na razie wolę się nie wypowiadać, bo zbyt dużo energii i czasu im poświęciłem, żeby je raz na zawsze skreślić.
Można jeździć na rowerze (nie po piasku) oraz grać np. badmintona - ostrożnie :-) 
        Dlaczego o tym piszę? Ano z powodu zerwania tego ważnego elementu podczas ostatniej wycieczki do Austrii na narty. Krótki stok, mała prędkość bo muldy i moje umiejętności nie pozwalały na szaleństwo. W czasie niegroźnie wyglądającego upadku poczułem lekkie ukłucie w kolanie i ...

        Po powrocie zaczęły się wizyty u specjalistów i konsultacje. Swoją drogą, co lekarz,to opinia. Wykonany w końcu po trzech tygodniach rezonans magnetyczny kolana nie dawał żadnych złudzeń. Zerwane więzadło krzyżowe przednie, uraz więzadła tylnego, lekko zniszczona łąkotka i chrząstka itd. Po wizycie u rekomendowanego specjalisty ortopedy, który zna się na tego typu urazach dowiedziałem się, że uraz nie jest do końca świeży i prawdopodobnie kilka lat wcześniej naderwałem te więzadła a teraz dokończyłem dzieła.
Tak więc w listopadzie czeka mnie rekonstrukcja tej części a później długa rehabilitacja.
        Gdy ktoś czyta te moje wpisy na pewno pomyśli sobie, że cała ta transformacja to pasmo porażek i kontuzji.
Ma prawo. Jednak nie wszystko jest stracone, bo główny cel jakim jest redukcja masy ciała i obwodu w pasie powoli ale sukcesywnie osiągam.



        Zaprzestałem w związku z kontuzją uczęszczania na siłownię, ale od przyszłego tygodnia zamierzam powoli zwiększać swój metabolizm. Jeszcze nie wiem jak. Może rower stacjonarny? Jak już pisałem wcześniej, aby nakręcić metabolizm niezbędne są jakiekolwiek ćwiczenia fizyczne. W przypadku przerwy, która w sumie trwa już trzeci miesiąc oczywiste jest, że spowolnił się on na tyle znacząco, że bardzo łatwo jest "nadrobić" zrzucone kilogramy. Dlatego też spożywanie posiłków ograniczam do czterech dziennie. Jakościowo staram się nie stosować cukrów prostych, pieczywa białego, nabiału (z wyjątkiem serka pleśniowego o obniżonej zawartości tłuszczu, za który oddałbym dużo). Ilościowo też jest to niezbędne minimum, czyli około 1500-2000 Kcal. Od czasu do czasu wypijam 100-200 ml czerwonego wytrawnego wina, które jak wiadomo ma dobre własności wspomagające odchudzanie, dodatkowo zwalcza wolne rodniki, zmniejsza poziom złego cholesterolu i poprawia funkcjonowanie np. nerek.
        Zerwane więzadła są poza tym dodatkowym bodźcem do redukcji wagi - mniejszego obciążenia kolan.
Cóż więc mogę powiedzieć. Zamierzam jeszcze zejść poniżej 100 kg i zredukować obwód pasa o jakieś 2-4 cm. Nie przykładam do wyglądu aż tak dużej uwagi. Ważniejsze jest dla mnie dobre samopoczucie oraz utrzymanie wysokiej sprawności fizycznej. Jak widać z wiekiem ta sprawność jest odwrotnie proporcjonalna do ilości urazów i kontuzji. Jednak oczywiste jest, że te sprawy są ze sobą ściśle powiązane.
Idzie wiosna, a później lato. Coraz trudniej będzie ukryć fałdy i fałdki tłuszczu.
        Tak jak pisałem wcześniej - nie składam broni i dam znać, jak mi idzie w dalszych tygodniach. Na rozbierane fotki jeszcze nie jestem gotowy. Może kiedyś. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz